Wszystko co dobre, szybko się kończy, musimy ruszać dalej……ale jest problem z promem – nie ma miejsc na auto.
Szybkie rozeznanie tematu i decyzja zmieniamy trasę i zamiast Mesyna -> Villa San Giovanni wybieramy Palermo -> Neapol.
Następnego dnia o 6:30 przybijamy do Neapolu. Zaczynamy od Wezuwiusza, a potem Pompeje.
Nie może być inaczej docieramy w końcu do Rzymu – nocleg przyzwoity w bardzo rozsądnej cenie i na pierwszy ogień idzie Watykan.
Następnego dnia największe atrakcje Rzymu.
W szybkim tempie poruszamy się na północ. W planach Montepulciano, Siena i dotarcie do Florencji. W większej części udaje się zrealizować założenia, niestety znalezienie noclegu we Florencji mieszczącego się w naszym budżecie okazuje się niewykonalne, ostatecznie udaje nam się zatrzymać na najdroższym campingu podczas całej wyprawy.
Następny dzień nowe wyzwania. Zaczynamy od Florencji potem Piza i dzień kończymy w fantastycznym hotelu Globo między Maranello, a Modeną. Znawcy motoryzacji już wiedzą co będzie następną atrakcją.
Zwiedzanie muzeum Ferrari w Maranello, a potem Lamborghini rozczarowało nas, bilety zdecydowanie droższe niż np. do muzeum Mercedesa, masa ludzi i ogólne jakoś tak średnio. Przy muzeum Ferrari powstało mnóstwo firm oferujących jazdy testowe Ferrari, od naganiaczy ciężko było się opędzić.
Dzień i dłuższą przygodę z Włochami kończyła Werona i sławna Julia.
Stanęliśmy przed dylematem – ruszamy do domu? Czy nadkładamy 200 km drogi, szukamy kolejnego noclegu i rekompensujemy rozczarowanie z Maranello? Chwila – tylko 200km? Oczywiście, że jedziemy do Stuttgartu. Pokonując Austrię nocą – Innsbruck nocą wyglądał przepięknie, trzeba będzie tam wrócić – rano byliśmy na miejscu. Śniadanie w Mc-u, krótki list od Mercedes i lądujemy trzeci raz w muzeum Mercedesa.
Udało nam się też odwiedzić Classic Center, a dzięki jednemu z pracujących tam mechaników, rzucić okiem do warsztatu.
Przygodę ze Stuttgartem zakończyliśmy kolejną wizytą w zoo.
Ostatni nocleg i ruszamy w drogę powrotną, ponad 700 km.
Po prawie trzech tygodniach dotarliśmy do domu bez najmniejszych problemów. Pogoda sprzyjała podróży utrzymując temperaturę na przyjemnym poziomie. Łącznie przejechaliśmy 5344 km dodatkowo promy prawie 2000 km. Nie licząc zaniedbania mechanika z filtrem nie było najmniejszych problemów z autem. Zdobyliśmy kolejne doświadczenia za kierownicą, tym razem chyba najbardziej stresujące jak do tej pory.
Z niecierpliwością czekamy już na kolejny wyjazd, tym razem na pewno zaplanujemy go lepiej. Szerokości i do zobaczenia na drodze.
Tekst i foto: Vpiqs
[…] Niezdecydowani, czyli Beczką na Sycylię cz.2 […]