Warsztat - Wykład dr AirKomina na temat tylnych sprężyn w W115
Przyznać się muszę bez bicia, że naprawę tę odkładałem w czasie jak długo się dało, gdyż jest to nieprzyjemna, siłowa robota i nie ma w sobie nic z przyjemnego babrania się w ciepłym przechodzonym oleju, gdy rypnie coś bliżej reaktora. Nie samą szynką jednak człowiek żyje i trzeba też czasem poglucić coś w zawieszeniu, zwłaszcza gdy z powodu przykicanych sprężyn ciągnie się za autem snop iskier niczym za kometą jaką, co raz na czas oczy nasze cieszy.
Jak każdy wie robiąc różne cudowne naprawy wybierać trzeba między tańszym i lepszym. Ta naprawa jest jednak taka fajna, że można zupełnie pójść przez zboże i zamiast wywalać 110 zetek za sprężynową sztukę w sklepie, można uciec się do superchytrego napakowania gumy pod sprężyny, z równie dobrym skutkiem. Rzecz sprowadza się w zasadzie do wyjęcia sprężyn, wsadzenia pod nie gumy i założenia tego wszystkiego na swoje miejsce. Widać stąd, że wcale gumy pchać nie trzeba i robiąc dokładnie to co poniżej zostanie opisane można doprowadzić w prosty sposób do zastąpienia starych sprężyn nowymi (dlatego tytuł taki a nie inny). Tyle wstępu, czas się rozwinąć.
Aby wykonać naprawę potrzebujemy (w nawiasie wersja maxi):
- kilka płaskich kluczy do odkręcenia różnych rzeczy które założone będą przeszkadzać (grzechotka z kompletem nasadek i przedłużek),
- łyżkę do opon, albo nieduży łom,
- podnośnik rzecz jasna, gdyż podnoszenie jest nierozerwalnie związane z dłubaniem w podwoziu. Sugerowałbym użycie podnośnika hydraulicznego ponieważ jest on wygodny w podnoszeniu i szybki w opuszczaniu,
- dwa kawałki blachy o słusznej grubości i szpilkę M12 z 3 nakrętkami (ściskacz do sprężyn),
- guma pod sprężyny (sprężyna nowa i ładna).
Naprawę wykonujemy w terenie o rzeźbie, umożliwiającej trwanie pod autem w pozycji wyprostowanej. Ja uciekłem się do wjechania na kanał, ponieważ w pobliżu miejsca mego bytowania ciężko jest o transzeje względnie rowy jakieś nie wypełnione wodą, które spełniałyby powyższe kryterium.
Gumę do górnego gniazda sprężyny łatwo wydostać u prowadzącego sklep z częściami do merców (około 7 zł/szt), baczyć należy jednak by była to guma nadwymiarowa, grubsza od tego czym przekładano merce w fabryce.
Naprawę rozpoczynamy od wykręcenia amortyzatorów. W tym celu należy czasowo pozbyć się oparcia tylnej kanapy, by uzyskać dostęp do w ścianki dzielącej samochód na część do wożenia ludności i część do wożenia bałaganu, która znajduje się za wzmiankowanem elementem kanapy. Otwory te (dwa na stronę, jeden okrągły, drugi w przybliżeniu kwadratowy poniżej okrągłego) winny być zaślepione plastikowymi zaślepami. Zaślepy te skrywają górne mocowanie amortyzatora. Musimy pozbyć się ich rzecz jasna najlepiej na drodze delikatnego podważenia. Ja ponieważ akurat stałem pod samochodem ograniczyłem się do wypchnięcia ich kluczem do kół, jednak zrobiłem to z czystego lenistwa, bo okrutnie nie chciało mi się wyłazić z kanału. Teraz należy odkręcić amortyzator z górnego gniazda jego. Przepisu nie podaje gdyż każdy średniorozganięty (ze wskazaniem na słaborozgarniętego) wie po co amortyzator ma na kwadratową końcówkę. Następnie gramolimy się pod samochód i tam dokonujemy ostatecznego rozstrzygnięcia tematu pt. "wyjmowanie amortyzatora" (podpowiadam: dwie śruby w wahaczu przy dolnym gnieździe sprężyny i trochę manipulowania amortyzatorem, może przydać się podnośnik [zdjęcie z lewej - czerwona strzałka]).
Teraz należy poprzez rzucenie okiem upewnić się czy samochód stoi na kole, przy którym dokonujemy operacji. Jeżeli nie to sprowadzamy go do pozycji przy której stoi tym kołem na ziemi, a wszystko po to by sprężyna była ściśnięta ciężarem samochodu, co ułatwi nam założenie przyrządu do ściskania sprężyn. Jeżeli nie rozporządzamy przyrządem do ściskania sprężyn to łatwo możemy go sobie uczynić. Musimy się tylko rozglądnąć gdzie pieprznęliśmy te dwa kawałki solidnej blachy i szpilkę M12 z trzema nakrętkami. Kawałki blachy muszą być na tyle duże by obejmowały pewnie zwój sprężyny i podpierały go przynajmniej w dwóch punktach. W środku wiercimy otwór tak by swobodnie tamtędy wsadzać szpilkę, kontrujemy na jednym końcu dwie nakrętki tak by wygodnie było tym kręcić. Szpilka powinna mieć około 24 cm długości tak by obejmowała wszystkie zwoje, które znajdują się między gniazdami w stanie "na kołach". Zwojów jest około pięciu i trzeba je dość konkretnie ścisnąć. Wiąże się to z dużymi naprężeniami w szpilce dlatego musi być ona przynajmniej klasy 5.8 (czyli żadnej, ale nie jakiś tam N/N przynajmniej).
Przestrzegam znowu przed sprężyną która jest wysoce niebezpieczna i przy nieostrożnym obchodzeniu się z nią może zrobić sobie gniazdo w czaszce na przykład, co przy odrobinie niefartu może prowadzić do tzw. zgonu.
Jeżeli chcemy sprężynę wyjąć to musimy ją ścisnąć dość konkretnie, dlatego należy robić to przy opuszczonym samochodzie, bo łatwiej i szybciej. Następnie unosimy samochód za przednie gniazdo ramy tylnego zawieszenia (taka duża, przetłoczona charakterystycznie podkładka ze śrubą w środku znajdująca się przed tylnym nadkolem - ciężko nie znaleźć) do takiej wysokości aby koło lekko się uniosło nad podłoże. Samochód nie ściska już sprężyny, która całym ciężarem opiera się na naszym przyrządzie i od razu widzimy co ów przyrząd jest warty. Jeżeli blacha, przez którą ściskana jest
jest sprężyna zbyt ochoczo się odkształca, to należy zrezygnować z dalszego dłubania, z powodu podanego powyżej na czerwono i koniecznie wzmocnić przyrząd. Ja właśnie musiałem tak zrobić, gdyż blacha z wyprostowanych wsporników zderzaka pojazdu marki żuk polskiej produkcji, mimo że wygląda solidnie posiada taką właśnie niebezpieczna odkształcalność w sobie, że niewzmocniona starymi klockami od pojazdu marki wartburg produkcji blisko niemieckiej, nijak użyta być nie może. Użyłem przeto rzeczonych klocków jako podkładek i tak że wszystko pięknie działało i można było szaleńczo ściskać i nie troskać się o życie swoje a zdrowie. Dalej wszystko gładko już zmierza ku szczęśliwemu rozwiązaniu akcji, należy wyjąć sprężynę przy użyciu łapki do opon lub łomu z dolnego gniazda i wymienić gumę, względnie sprężynę. W celu wymiany sprężyny należy rozkręcić przyrząd ze starą sprężyną poza samochodem i wsadzić weń nową sprężynę (- każdy się zapewne domyślił, ale wolę napomknąć na wszelki wypadek [licho nie śpi]). Jeżeli w gnieździe sprężyny znajduje się już nadwymiarowa guma to można spokojnie wpychać nominalną w dolne gniazdo sprężyny, mimo ze producent nie przewidział tam gumy. Ja tak zrobiłem u siebie, jeżdżę akurat z nadwymiarową na dole, a oryginalną u góry, ale nic to i tak jest cudownie. Nie należy zanadto przesadzać z tym wpychaniem gum, bo można podnieść samochód tak wysoko, że będzie wyglądał jak wóz służbowy leśniczego. Na domiar złego przy zbyt wysokim uniesieniu koła zaczynają stać ukośnie, więc apeluje o rozsądek. Na koniec wpychamy na miejsce sprężynę, amortyzator, instalujemy wszystko co zdemontowaliśmy i mamy cudowny samochód autostradowo-terenowy, który jest gotowy do nawinięcia kolejnego miliona kilometrów zanim znowu się coś zepsuje. Czego wszystkim życzę.
Uczynił: Komin dnia 19/20.08.2002
Zdjęcia od MacKuza ze strony www.mbpl.prv.pl (jak zrobię swoje to zamienię)