Rozmiar: 858 bajtów

Warsztat - Wykład dr AirKomina na temat wymiany dolnego sworznia zwrotnicy w W115

Naprawa, której opis następuje poniżej została wykonana w warunkach totalnego kołchozu. Jeżeli ktoś jest profesjonalistą jakim strasznym, względnie lubuje się w naprawach w pomieszczeniach o kafelkowanej podłodze, to niech lepiej tego nie czyta, bo nie są to z pewnością dla niego wiadomości użyteczne, a jeszcze się zdenerwuje i włos mu siwy przybędzie.

Dobra starczy wstępów, aby dokonać tego wyczynu potrzebujemy (w nawiasie opcja minimum):

  • sworzeń na wymianę, najlepiej nowy i rodem z Niemiec gdyż fajnie by było mieć tą naprawę z głowy przynajmniej na najbliższe 100 000 kilometrów,
  • podnośnik (kawał porządnej rury i kilka cegieł),
  • płaskich kluczy komplet (klucz nr 19, [albo 22, nie pamiętam, ale sprawdzę]),
  • ściągacz do sworzni (dwa młotki o przeciętnych możliwościach udarowych),
  • prasę (młotek o znacznych możliwościach udarowych).

Literatura przewiduje następujący tok postępowania:

  • podnieść samochód, zdjąć koło z odpowiedniej strony,
  • założyć przyrząd do ściskania sprężyny i ścisnąć sprężynę aż do odsunięcia skrajnych zwojów od obu oparć,
  • odkręcić łącznik stabilizatora,
  • odkręcić śrubę zaciskającą czop sworznia zwrotnicy na ramieniu zwrotnicy i wymontować czop z gniazda,
  • wyjąć sprężynę, wymontować wahacz,
  • umieścić specjalny przyrząd w imadle warsztatowym i wyciągnąć sworzeń kulowy,
  • do montażu sworznia obrócić wahacz o 180 stopni,
  • użyć specjalnego uchwytu do wciśnięcia sworznia kulowego,
  • zamontować wahacz.

Od razu widać, że książka podaje całą listę zbędnych czynności, a do tego każe użyć specjalnych przyrządów, które wcale nie są konieczne do przeprowadzenia tej naprawy, ale przecież można inaczej (lepiej, szybciej?):

  1. Unieść samochód na taką wysokość, aby mieć dostęp do wahacza od jego spodniej strony. Potrzebujemy jakichś 20-tu cm miejsca pod wahaczem, a to dlatego, że sworzeń wychodzi z wahacza dołem. Jeżeli sworzeń już się rozleciał to auto stoi teraz na wahaczu, a nie na kole, więc czynność może być odrobinę utrudniona, poza tym amortyzator jest teraz jedynym ogranicznikiem wychylenia i po uniesieniu auta do niego będzie przyłożona cała siła sprężyny (może zostać uszkodzony). Samochód z zasady unosimy podnośnikiem , ale my, ponieważ robiliśmy to na grząskiej łące, zrobiliśmy to rurą na cegłach (- zdjęcie obok),
    Należy przy tym uważać na sprężynę gdyż posiada zdolność nagłego przyspieszania i może zrobić wgniota w jakimś ważnym dla życia narządzie (np w czaszce)!

  2. Podeprzeć samochód wsadzając pod wahacz coś co się do tego nada, tak by nie zasłonić sworznia, który chcemy wyjąć. . Zysk z tej operacji jest taki, że samochód jest pewnie podparty (nie zrobi nam krzywdy), a poza tym mamy ściśniętą sprężynę (ciężarem samochodu) i nie rozwalimy amortyzatora.

  3. Rozłączamy sworzeń i zwrotnicę (wahacz musi być bezwzględnie podparty!) chyba, że tak jak w naszym przypadku rzecz wcześniej rozłączyła się sama. Jeżeli nie mamy ściągacza to musimy uciec się do metody, którą prezentuje poniżej, przy wyciąganiu resztek sworznia, które zostały w zwrotnicy.

  4. Teraz przechodzimy do usunięcia starego sworznia, bądź jego resztek jak w naszym przypadku. My najpierw usunęliśmy resztki tkwiące w wahaczu. W tym celu imaliśmy się różnych sposobów, jednak rezultaty przyniosło dopiero zdecydowane potraktowanie go konkretną siekierą (w zastępstwie młotka o dużych możliwościach udarowych). Przy tej operacji należy uważać by nie pomylić się i nie zacząć dzielić wahacza na dwie części, gdyż w tej okolicy znajduje się wzmocnienie gniazda, które wygląda na część sworznia. Zanim zabraliśmy się za konkretne impulsowanie, próbowaliśmy przeciąć ściankę sworznia tak, by potem uderzając poprzez śrubokręt "zawalić" go niejako do środka otworu, ale nie jest to możliwe w przypadku, gdy sworzeń stanowi jednolity człon taktyczno-operacyjny. My w wahaczu mieliśmy tylko postrzępioną tuleję, w którą dało wsadzić się brzeszczot (zdjęcie z lewej). Jeżeli będziemy zdejmować sworzeń, który jest na ukończeniu, ale jeszcze w jednym kawałku, to zostaje nam tylko stukanie. Gdy już uporaliśmy się z tym co na dole, zabraliśmy się ochoczo do tego, co zostało w obudowie piasty (zdjęcie po prawej czerwona strzałka). Jak widać jest to kulka (normalnie nie jest widoczna) ze stożkowym sworzniem, którym zamocowana jest do obudowy piasty przedniego koła (zwrotnicy). Wyciągnięcie tego elementu sprowadza się do potraktowania go ściągaczem do sworzni (zdjęcie takiego ściągacza) , po uprzednim odkręceniu nakrętki, która widoczna na zdjęciu, zabezpiecza go przed wypadnięciem z górnego gniazda (w obudowie piasty). Do odkręcenia tej nakętki potrzebny jest właśnie klucz nr 19 (albo 22 jak sprawdzę to skoryguję).

  5. Wyjmowanie stożka z gniazda bez użycia ściągacza metodą garażową (teraz właśnie bierzemy uprzednio odłożone dwa młotki). Ściąganie tą metodą jest bardzo proste, chociaż należy zachować pewne zasady. Dobrze jest wstępnie napiąć rozłączane połączenie (nie jest to konieczne, ale bardzo ułatwia). W tym przypadku jest to banalnie proste: pomiędzy nakrętkę a śrubę trzymającą ramię zwrotnicy należy wsadzić kawałek płaskownika i odkręcać nakrętkę aż do wystąpienia znacznego oporu (zdjęcie po lewej, niebieska strzałka). Teraz należy przyłożyć młotek z jednej strony, a stukać z drugiej (zdjęcie z prawej). Młotki powinny leżeć dokładnie naprzeciwko siebie. Jeżeli są dobrze ułożone to młotek odbierający energię uderzenia będzie odskakiwał. Wystarczy teraz kilka porządnych zamachnięć i stożek złazi.
    W młotkowaniu nie należy się zbytnio zatracać, gdyż można zniszczyć odlew. Z tego samego powodu nie powinno się stukać bez tylnego młotka!




  6. Faza końcowa. Wszystko mamy już wyjęte, zatem możemy przystąpić do wciskania nowego sworznia. Operację tę bardzo ułatwia wcześniejsze schłodzenie go w zamrażarce. My wsadziliśmy go na jakieś trzy godziny, ale pewnie gdyby poleżał jeszcze ze dwie, to wsadzanie poszłoby jeszcze prościej. Wsadzenie polega na wstukaniu go na swoje miejsce (prawidłowo do wyciągnięcia i włożenia powinno użyć się prasy, ale wymaga to wyjęcia wahacza, że nie wspomnę o dostępie do prasy). Przy przekładaniu sworznia przez dziurę w wahaczu trzeba zdjąć z niego osłonę gumową. Jest to dość duża upierdliwość, bo trzeba oczyścić gniazdo w wahaczu tak, żeby przy wkładaniu nie dostały się do sworznia żadne syfy. W przeciwnym razie mocno skrócimy żywot takiego sworznia, gdyż jak wiadomo wszelki syf działa jak papier ścierny. Potem nie pozostaje nic innego jak poskładać resztę zabawek do kupy (skręcić górne mocowanie), sprawdzić geometrię i już można dalej motać miliony kilometrów, czego wszystkim życzę.


  7. Jeszcze jedno! Zapomniałbym, a to ważne. Występują dwa rodzaje tych sworzni o różnych wymiarach, więc trzeba się zaopatrzyć we właściwy, gdyż nie są one zamienne. (Zdaje się, że chodzi o grubość sworznia. Jeden ma średnicę 48mm, a drugi 50mm.)


    Dr. AirKomin